Story Justin

Story Justin

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 8 - Teraz już nie martwię się niczym

Na początku was bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzooooooo mocno przepraszam, bo obiecałam, że dodam w poniedziałek, a dodałam tydzień i jeden dzień później. Przepraszam. Ten rozdział myślę, że wyjdzie baardzo długi :) I love us ♥

*Perspektywa Margaret*
Czy to co on powiedział to była prawda? Czy Justin Bieber właśnie wyznał mi miłość? MI. Zwykłej nastolatce, która jeszcze śpi z misiem koło łóżka. Przestawałam powoli płakać. Łzy w coraz mniejszej ilości napływały mi do oczu, po czym całkiem przestały.
- Justin, nie rozumiem tylko jednego.. - powiedziałam.
Spojrzał się na mnie po czym zapytał:
- Czego?
Przełknęłam ślinę, nabrałam powietrza i mówiłam starając się nie zacinać.
- Nie rozumiem dlaczego spośród tylu dziewczyn, tylu Beliebers na świecie wybrałeś właśnie mnie. Jestem zwykłą dziewczyną, która - pokazałam na łóżko - śpi jeszcze z misiem. Nie byłam jakąś twoją wielką fanką, kocham Cię może nawet mocniej od Twoich Beliebers, ale nie zasługuję na Ciebie. Jesteś fajny, sławny, masz dużo kasy, masz wszystko czego pragniesz. A ja? Ja mam tylko grupkę przyjaciół ze szkoły, a znają mnie pod przezwiskiem "szkolny kujon". Chciałabym być taka jak ty. Chciałabym mieć wszystko czego pragnę. Dotychczasowym marzeniem było spotkanie Cię, chciałam czuć się znowu bezpieczna. - nabrałam powietrza. - Chciałam, żeby ktoś mnie znowu pokochał.. Odkąd nie jestem z Zack'iem nie czuję miłości do nikogo innego, czuję ją tylko do Ciebie. Chciałabym, żeby było tak jak dawniej. Odkąd mi nie mówisz dobranoc, nie mogę spać spokojnie. Tylko twoje słowa potrafią działać cuda. - skończyłam.
Opuściłam głowę na dół i chyba czekałam na odpowiedź. Po chwili usłyszałam..
- Meg, nie gadaj głupstw. Nie chcę być z nikim innym. Chce tylko Ciebie. Jesteś taka jedna na bilion i nie chce Cię stracić. Moje Beliebers? Tak, będą zazdrosne, ale to minie. Zobaczysz, jeszcze Cie polubią. Ufam im. Nie chce przed nimi niczego ukrywać, bo i tak się dowiedzą. Wiesz skąd to wiem? Bo to ja ich nauczyłem walczyć o swoje. To ja im mówiłem "Never say never". One mówiły i "Believe". Więc ja teraz robię dokładnie to samo. Ja "Believe" , że ja i ty, to para. To ludzie, którzy się kochają bez względu na wszystko. To dwoje zakochanych, którzy nie widzą świata poza sobą. Fakt. Nie jesteśmy jeszcze razem, ale dzięki moim Beliebers przetrwamy wszystko. Rozumiesz?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie dosłownie. Po krótkim czasie podeszłam do Justina i pocałowałam go w usta.
- Rozumiem. Dziękuję, kocham Cię i nie wiem co bez Ciebie zrobię.
- To ja dziękuję, też Cię kocham. Nic beze mnie nie zrobisz bo od teraz stałem się częścią twojego życia. Czy tego chcesz czy nie. - odpowiedział.
- Justin, taki jaki byłeś taki zostałeś. Nigdy nie ucieknie Ci ta szczerość. Za to po części Cię kocham. To co? Mogę iść już spać? Jest 23 kochanie. - uśmiechnęłam się do niego bardzo szczerze.
- A jak Ci powiem, że nie, to mogę spać z Tobą? - uśmiechnął się najzajebiściej jak tylko potrafił.
- A jak Ci powiem, że tak, to skończysz gwiazdorzyć i uśniesz? - drażniłam się z nim.
- Jeżeli tylko chcesz..
- Głupi jesteś. Wiesz, że chcę. Poczekaj, idę się wykąpać. - i wyszłam z pokoju. Usłyszałam jak drzwi zamykają się za mną.
Gdy weszłam do łazienki od razu rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Tylko tego mi trzeba. Rozluźnienia. Każda kropelka zmywała moje ciało z obciążenia i fałszu. Już wiedziałam, że to z Justinem chce spędzić resztę swojego życia. Wychodząc z prysznica poślizgnęłam się, ale zdążyłam złapać się blatu, bo nie byłoby ze mną zbyt ciekawie. Umyłam zęby i wróciłam do pokoju.
- Justin idzie...- nie dokończyłam bo zobaczyłam, że usnął.
Spokojnie wślizgnęłam się pod kołdrę, dałam buziaka Justinowi i położyłam się spać. W ciągu kilku sekund zorientowałam się, że objął mnie w talii.
- Dobranoc - powiedział.
- Dobranoc, kocham Cię. - odpowiedziałam.
- Ja Ciebie bardziej. - drażnił się.
- No chyba nie. Idź spać, bo przeginasz, a jak Cię huknę za chwile to spadniesz. - zaczęłam mu grozić w śmieszny sposób.
- Hahahahaahahahahahahaahah. Chyba Cię coś boli kochanie.- śmiał się.
- Idź spać, bo Cię wywalę z domu.- powiedziałam poważnym tonem.
- Okej, kurde, spokojnie się spać nie możesz położyć. Dobranoc pani obrażalsko. Kocham panią.
- Dobranoc panie gwiazdusiu. Kocham pana mocniej. - powiedziałam i położyłam się spać.

__________________

I jak rozdział? Czyta go ktoś wgl? Tt : @feraveto
ask.fm : www.ask.fm/bolerowa
Nie ma to jak poprawić 4 na 3, nie? :) Świetnie..
TO na tyle. Pa :*

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 7 - Justin nawet nie wiesz jak!

- Margaret jestem twoją matką i widzę, że zakochałaś się w Justinie ! - powiedziała prawie krzycząc.
Spojrzałam na nią z miną takiego "WTF?!" i poszłam do Justina. Nie chciało mi się siedzieć tam z nią i szykować tego obiadu. Zaczęłaby znowu coś przypuszczać, więc postanowiłam iść do Justina. Przecież dopiero co przyjechał. Muszę spędzać z nim dużo czasu.
- Justin, chodź może do...
Gdzie on do cholery jest? Usłyszałam tylko cichy odgłos gitary z góry.
- Aha. Już wiem gdzie Cię chłopcze poniosło.
Powoli weszłam na górę. Złapałam za klamkę.. Była zamknięta.
- Justin jesteś tam? - zapytałam kierując to w stronę drzwi mojego pokoju.
- Tak, już otwieram. - odpowiedział Justin.
Usłyszałam tylko szczęk przekręcającego się klucza w zamku.
- Martwiłam się o Ciebie. Nie było Cię na dole. Myślałam, że zwiałeś. Wiesz, że tego to bym nie zniosła. - powiedziałam troskliwym tonem i przytuliłam się do niego.
- Hahaha. Wiem kochanie, wiem.
- Cieszy mnie to. - zaśmiałam się.
Po tych słowach nastąpiła chwila ciszy. Niezręcznej ciszy, bo przecież nadal się do niego przytulałam.

*Perspektywa Justina*

Poczułem, że moja koszulka robi się mokra w jednym miejscu.
- Meg popatrz na mnie. - powiedziałem, lecz ona nie posłuchała.
- Hej.. Margaret popatrz tu.- powtórzyłem.
Zobaczyłem, że płacze. Ma rozmazany makijaż, chociaż nie to jest tu najważniejsze.
- Meg, powiesz mi w końcu dlaczego płaczesz? - zapytałem już trochę poważniej.
- Tak.. Przepraszam.. - powiedziała prawie krztusząc się łzami. - Chodzi o to, że boję się ponownej straty Ciebie. Nie zniosłabym kolejnego rozstania. Za bardzo Cię kocham. Tak, kocham Cię. I to nie jest zwykłe przyjacielskie kochanie. Boję się, że znowu będę musiała przyzwyczajać się do braku twojej obecności. Nie ogarnęłabym się, rozumiesz? - teraz to już się krztusiła. Ledwo mówiła.
Zamurowało mnie. Myślałem, że żartuje mówiąc o tym, że mnie kocha.. A jednak. Szczerze? Ja ją też kochałem i nie wyobrażałem sobie życia bez niej.
- Meg.. Po pierwsze : przestań płakać. - już się trochę uspokoiła. - Po drugie też muszę Ci coś powiedzieć.. No więc.. - nie wiedziałem jak zacząć. - Też Cię kocham. Też nie widziałem świata poza Tobą. Codziennie dodawałem twitty o Tobie, ale zaraz potem je usuwałem, bo moje Beliebers obczaiły, że jestem smutny. Na koncercie w Londynie nie wiedziałem co mam robić. Śpiewałem, ale chciałem już kończyć, bo wiedziałem, że to ostatni koncert. Później już przyjeżdżam tutaj-do Ciebie kotku. - powiedziałem i czułem, że moje oczy robią się szkliste.

_________________________

I jak ten rozdział? Nie jest za krótki? Ale wolałam was w niepewności zostawić :D
Co będzie dalej? Justin będzie miał pilny wyjazd na 2 miesiące czy raczej zostanie z Margaret?
twitter : @feraveto
ask.fm : www.ask.fm/bolerowa
facebook : https://www.facebook.com/olivia.mezgier?ref=tn_tnmn

wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 6 - Dlaczego to zawsze ja musiałam być tą najgorszą?

Czułam się jak w niebie. Justin, pocałunek. Nic więcej do szczęścia mi nie było potrzebne. Staliśmy na trawniku i patrzyliśmy sobie w oczy. Zapomniałam już o tym, że Zack ze mną zerwał. Nie czułam już nic prócz miłości do Justina. No ale zaraz. Mieliśmy iść na obiad ! Mama mnie chyba zabije !
- Justin. Było fajnie, wręcz zajebiście. Ale... pamiętasz o obiedzie? Obiecaliśmy. Też wolałabym spędzać ten czas z Tobą i tylko z Tobą, ale mama..
Nie zdążyłam dokończyć, bo poczułam usta Justina na swoich. Jak już się ode mnie "odkleił" powiedziałam:
- Możesz mnie tak częściej zamykać. Pozwalam Ci.- i zaczęłam się śmiać.
- Okeej. Co tylko chcesz moja księżniczko. - uśmiechnął się tak zajebiście ładnie, że myślałam że zemdleję. - Idziemy na ten obiad? Głodny trochę jestem.
- Jasne, jasne. Jeśli jesteś głodny.. Dla Ciebie wszystko skarbie. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Nie wiem czy były to pocałunki przyjacielskie czy nieoficjalnie byliśmy parą. Poszliśmy na ten obiad bo innego wyjścia nie było, a już obiecałam mojej mamie. No więc idziemy. Justin otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich. Prawdziwy dżentelmen.
- Dziękuję - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Panie przodem, nie musisz przepraszać - odwzajemnił uśmiech i zamknął drzwi.
Poczułam tylko jak jego dłoń zamyka się razem z moją w środku. Spojrzałam na niego.
- Spokojnie - powiedział z uśmiechem.
- Okej.
Weszliśmy do kuchni, zaczęło pachnąć już gotowanym rosołem i co dziwne - ziemniakami. Moja mama na ogół nie gotuje ziemniaków. Zazwyczaj robi frytki. No ale dobre i to.
- Hej mamo, już jesteśmy - powiedziałam i przytuliłam się do niej. - Mamo, pamiętasz Justina, prawda?
- Dzień dobry pani - powiedział grzecznie Justin.
- Witaj kochanie - odpowiedziała. - No jasne, jakbym nie mogła pamiętać Justina. Z resztą ciągle leci w TV.
Spojrzałam na Justina. Zauważyłam, że się rumieni.
- Yhym. - chrząknął. - Mogę skorzystać z toalety? - zapytał.
- Jasne, pierwsze drzwi u góry po lewo - powiedziałam.
Justin powoli, ale pewnie wszedł po schodach.
- Mamo, mogłabyś nie wspominać o jego sławie chociaż tutaj? Widziałaś co zrobiłaś?
- Margaret, przepraszam. Nie wiedziałam..
- Okej już. Ale proszę, nie mów nic takiego następnym razem, ok?
- Okej. Słowo harcerza. - zaczęła sie cicho śmiać przez co ja również wpadłam w trans.
Śmiałam się do tego czasu, kiedy przyszedł Justin.
- Z czego się dwie piękne panie śmieją?
- Nic Justin, nie zrozumiesz nas. - powiedziałam- Idź sobie usiądź a ja za chwilę przyniosę jedzenie.
- Okeej. Jak księżniczka każe. Idę. Papa. - powiedział i usiadł przy stole.
Po jakimś czasie ciszy spojrzałam na mamę, która ciągle się we mnie wpatrywała.
- Czy.. Ciebie z Justinem coś łączy? - zapytała.
- Może.... - odpowiedziałam zakłopotana. Nie wiedziałam, że będzie się czepiać tego, jak Justin na mnie mówi. UPS.

__________________________________

Jak się podoba? Mi nie za bardzo, ale chyba aż tak źle nie jest, co? :) Jeśli chcecie być informowani - piszcie mi wasze nazwy na twitter'a to wam będę pisała jak bdz nowy rozdział, ok? A teraz pytanie : Co sądzicie o tym rozdziale? :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 5 - Nie wiedziałam, że to wszystko się tak potoczy

Stałam i wpatrywałam się w Justina jakby to był jakiś kosmita. Jakby on nie był kimś normalnym. Jakby to był jakiś ufo, który przybył na Ziemię i gada w zupełnie innym języku. Jejku.. Jak ja bym chciała, żeby Justin nie był sławny, żeby było tak jak kiedyś.
- Meg?! - usłyszałam krzyk.
Odparłam coś w stylu "hę?".
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytał Justin.
- Tak, tak.. - spojrzał na mnie. - Nie, nie...
- Tak myślałem.. - stwierdził prawdę. niestety. - Dzwoniła twoja mama. Mamy iść na obiad.
- Okej, więc chodź.
Szliśmy. Do domu mieliśmy jakieś 10 minut, bo poszliśmy do parku. Nawet nie zauważyłam kiedy stanęliśmy. 
- Meg.. Muszę Ci coś powiedzieć.
- Tak? Więc mów.
- No więc.. Nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale ja chyba coś do Ciebie czuję. Nie wiem dokładnie co to, ale wiem, że za tym tęskniłem. Za twoim głosem, za tym, że ciągle byliśmy razem. Nie zniosę dłużej tego. Meg.. Ja Cię kocham. Nie wiem jak to zniesiesz, ale Cię kocham. Długo się nie odzywałem, ale wiedz, że to się zmieniło. Teraz nie będzie dnia, kiedy nie będę chciał go spędzić z Tobą, rozumiesz? - urwał. - Meg, przepraszam że mówię to dopiero teraz, ale ja nie chce być sławny. Nie chcę już tej pieprzonej sławy. Beliebers są dla mnie ważne, ale nikt i nic nie jest ważniejsze od Ciebie. Pragnę Cię jak nikogo innego. - ciągle mówił to na jednym wdechu. - Nikt i nic nie zaburzy między nami tej więzi, czy tego chcesz czy nie. Będę Cię kochał do końca swoich dni, albo do wtedy kiedy skończy się świat. Nawet nie wiesz jak by między nami było, gdybym wtedy nie wyjechał. Wszystko spieprzyłem! 
- Justin ! Po pierwsze : Tak, też Cię kocham. Wszystko dzięki Tobie. Moja szkoła, moi rodzice, którzy tak są za tym, żebyśmy byli razem. Wszystko. Nawet nie wiesz jak zazdrościłam tym dziewczynom z M&G gdy wstawiałeś zdjęcia na twitter'a. Wszystko dzięki Tobie. Kocham Cię i nie mogę Cię teraz stracić. Obiecaj mi, że już nigdy nie znikniesz.. - do moich oczu zaczęły napływać łzy. - Proszę..
- Margaret Petty Avalons, obiecuję, że nigdy, ale to przenigdy Cię nie zostawię. OBIECUJĘ ! - to ostatnie słowo prawie, że wykrzyczał.
- Nawet nie wiesz jaką jestem szczęściarą.. Ile lat czekałam, aż w końcu Cię zobaczę. Kocham Cię. - powiedziałam po czym poczułam na czole szybki oddech. Spojrzałam w górę i zobaczyłam usta Justina, które przybliżają się do moich. W drugiej sekundzie już poczułam jak Justin próbuje językiem wejść do mojej buzi. Poczułam, że nie chcę tego stracić. Być może to najlepsze co mnie w życiu spotkało. NIE. To zdecydowanie NAJLEPSZE co mnie w życiu spotkało.

________________________________

Jak się podoba ? < 3 Mi się wydaje, że za mało tutaj ich i rozdział nie jest do końca przemyślany :c W poniedziałek albo wtorek dodam następny bo w niedziele mam zawody konne - skoki - i od jutra do niedzieli jestem na koniach. Trzymajcie kciuki, żebym przeżyła i dalej pisała :3
I love us ♥

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 4 - Przy obiedzie

Gdy Justin mnie pocałował.. Nie wiedziałam co się dzieje. Czułam , że to będzie piękne. Szczere, piękne a na dodatek to wszystko z TYM Justinem Bieberem ! Jeny.. Boję się, że znowu go stracę, jednak wolę go sama zostawić, niż on mnie. Nie wiem dlaczego, ale tak jakoś czułabym się lepiej.. Gorzej z nim.. NIE , nie porzucę go. Nie zrobię tego. Będę z nim 24 na dobę. Kocham go. Tak, tak kocham i nie chcę go teraz stracić. Więc pomyślałam..
- Justin.. może przyszedłbyś dzisiaj do nas na obiad? - zapytałam nadal ze łzami w oczach.
- Jasne kochanie - tu pocałował mnie w czoło - przyjdę. - powiedział i uśmiechnął sie szczerze.
- Super - powiedziałam i bardzo, ale to bardzo mocno się uśmiechnęłam.
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę i w pewnym momencie poczułam wibracje w telefonie Justina, którego miał w kieszeni.
- Odbierz - powiedziałam.
- Ale ja.. - nie dałam mu dokończyć.
- Odbierz. Ja sobie pójdę.
- Okej, odbiorę ale nigdzie nie idź, ok? - zapytał.
- No dobra. Zostanę jeszcze chwilę, bo przecież musze szykować obiad, nie? - zaczął wracać mi humor.
- Ahh no tak.. Okej. To zrobimy tak. Ty pójdziesz teraz do domu. Zrobisz obiad a ja poczekam u Ciebie w pokoju, zgadzasz się? - zapytał z wielkim smailem na ustach.
- Justin... Nie chce, żebyś czuł ten smród przypalającego się jedzenia. - zaśmiałam się.
- Oj daj spokój. Nie wyjdę nawet z pokoju. - teraz patrzył z miną smutnego psiaka.
- Okej, ale pamiętaj.. Moi rodzice muszą Cię najpierw zobaczyć. Wiesz jak się stęsknili? - zapytałam.
- Serio? Twoi rodzice? Nie możliwe. - odpowiedział z sarkazmem.
- Na prawdę.. Jak im mówiłam, jak za Tobą tęsknię to mi zaczęli mówić, że ty masz na mnie świetny wpływ i byłbyś cudownym chłopakiem.. - w tym momencie powinnam ugryźć się w język. Jednak nie zdążyłam.
- Kto wie, Meg? Kto wie.. - uśmiechnął się tak, że widać było jego przednie zęby. Miałam nadzieję, że nie widział jak się rumienię.

_____________

Komu się podoba? Akcja się trochę rozkręciła co mnie bardzo cieszy :)
W następnym rozdziale dowiecie się czy Meg się pokłóci z Justinem, czy nie. Na razie nic Wam nie mówię oprócz tego, zebyście byli uważni ;3
I love you ♥

czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 3 - Za tym właśnie tęskniłam

Gdy tak staliśmy wtuleni w siebie, zobaczyłam za Justinem swoją mamę, która stała w oknie i pokazywała na telefon. Po puszczeniu z uścisku spojrzałam na swój telefon. Było 11 nieodebranych połączeń od Zack'a i 2 od mamy. Zobaczyłam też 30 sms'ów. Połowa z nich była od Zack'a a reszta od rodziców. Mama chciała, żebym przyszła na obiad. Treść sms'ów od Zack'a załamała mnie. Napisał "Skoro Ty wolisz jakieś spedalone gwiazdki pop'u to ja chyba jestem za bardzo wartościowy dla Ciebie. Żegnaj." Zaczęłam płakać.
-Ej, Meg. Co się stało? - zapytał Juss.
-Zerwał.. Zack.. ze.. mną zerwał.. - wykrztusiłam i spojrzałam ze łzami w oczach najpierw na telefon, później na Justina.
Justin przykucnął i wziął mnie na kolana.
-Masz teraz mnie. Nic Ci nie grozi. Taki dupek nie jest Ciebie wart, kochanie. - odgarnął moje włosy i pocałował w czoło. - Nie martw się. Taki frajer nie ma miejsca u Ciebie w sercu. - powiedział i mocno przytulił.
Nie spodziewałam się takiej reakcji. Myślałam, że zacznie mnie wyzywać od różnych bo dałam sobą pomiatać. Najwidoczniej to już nie był tamten Justin, którego znałam i za którym tęskniłam. Teraz przybył nowy, lepszy i przystojniejszy Jus, którego kochałam. Tak. To była miłość. Wiedziałam, że na przyjaźni się to nie skończy. Nie teraz, kiedy znów jesteśmy razem..

____________________

Przepraszam, że tak krótko :CCCC
Następny będzie o wieeeeele dłuższy :*
Obiecuję :3

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 2 - "Tylko o tym marzę"

Gdy się obudziłam, spojrzałam na telefon - była 11.
-Rety - pomyślałam - aż tyle spałam?
Był poniedziałek, więc rodzice jak zwykle byli w pracy. Włączyłam komputer i weszłam na twitter'a. Znowu była wiadomość z napisem "@justinbieber", więc na nią kliknęłam. Wyświetliła mi się treść : "Będę u Ciebie o 12. Przyjdę :)".
-Kurwa ! Mam tylko godzinę na to, żeby się ogarnąć.. - krzyknęłam i pobiegłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam niebieskie rurki i białą koszulę w kratę z rękawami 3/4. Popatrzyłam na zegarek - była 11:40.
-Mam jeszcze 20 minut na nałożenie make up'a.
Dziś wybrałam lekki makijaż, więc pomalowałam rzęsy mascarą i narysowałam kreski eylarnerem. Spojrzałam w lustro - "Okej, nie wyglądam jakbym wróciła z wojny, więc jest ok" powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie. Zwykła kanapka z masłem i serem. Chciałam wrócić na górę żeby umyć zęby. Nie zdążyłam wejść do łazienki, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. "Justin!" - krzyknęłam i zbiegłam na dół tak szybko, że się zrąbałam ze schodów. Cała obolała wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je... Przede mną ukazał się tak cudowny widok, że powinni tego zabronić. Justin był ubrany w czarne rurki, które odkrywały mu pół tyłka, ale nie ważne. Miał na sobie koszulkę z napisem "I love my friends ♥" i oczywiście nieśmiertelnik, z którym się nigdy nie rozstawał. Jego włosy były idealnie ułożone na żel. Nie było nawet do czego się przyczepić w jego wyglądzie. W końcu moje rozmyślania przerwał słodki ton jego głosu:
-Magraret... Margaret, Petty Avalons? - zapytał.
Uśmiechnęłam się i w oczach stanęły mi łzy.
Justin.. Justin Drew... - nie dokończyłam, bo rzucił się na mnie i mocno przytulił. Czułam się jak księżniczka, która znalazła swojego księcia. Stał i nie puszczał, a ja ciągle byłam uśmiechnięta. Po pewnym czasie szepnął, nadal trzymając mnie w ramionach:
-Już nigdy Cię nie zostawie.. Obiecuję.
W moich oczach ponownie zagościły łzy.

________________________

Wiem, że dziś krótko :C
Jeśli chcecie dowiadywać się o kolejnych rozdziałach, zapraszam na twittera : @feraveto :)
Tutaj macie mojego fanpejdża : https://www.facebook.com/pages/Hejtujesz-mnie-bo-lubi%C4%99-Biebera-Nie-rusza-mnie-to/164208557063619 i na mojego aska : www.ask.fm/pyycia gdzie również możecie dowiedzieć się o nowych rozdziałach :) Zapraszam do komentowania ! :)

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 1 - POWRÓT


Jestem Margaret. Jestem zwykłą, siedemnastoletnią dziewczyną. Na ogół spędzam wiele czasu z przyjaciółmi, bo rodzeństwa nie mam. Moi rodzice - Daisy i Jerry mają ze mną świetny kontakt. Bardzo ich kocham. Nigdy nie ufałam komuś, tak jak im. Może mi nie uwierzycie, ale przyjaźniłam się z Justinem Bieberem. Od małego mieszkam w Stanford, czyli tam, gdzie aktualnie mieszkają dziadkowie Biebera. Już jako dziecko wiedziałam, że z tego chłopaka wyrośnie wielka gwiazda. Zawsze gdy się spotykaliśmy u mnie albo u niego zaczynał mi grać i śpiewać. Jeszcze wtedy śmiałam się z tego, że on uważa, że ma talent. Miał go, ale ja nie chciałam dopuścić do tego, by mi uwierzył. Po prostu byłam zazdrosna o to, że ja nie byłam tak uzdolniona. Odkąd pamiętam chciałam grać na gitarze. Przyszłam do Justina, a ten co? W ręku trzyma gitarę i gra. Oj tak, miałam cudowne dzieciństwo, jednak w wieku 14 lat skończyło się. Justin przyszedł do mnie gdy tylko wróciłam ze szkoły, przytulił mnie i powiedział "przepraszam". Chciałam zapytać o co chodzi, lecz on był pierwszy. "Wyjeżdżam" - powiedział. Zamurowało mnie. Myślałam, że żartuje, ale taka była prawda. Niestety. Obiecał, że wróci. Że mnie nie zostawi. A jednak. Przez kolejne 3 lata nie dawał żadnych znaków życia. Jedyne gdzie go widziałam to MTV gdzie dawał wywiady lub VIVA gdzie puszczali jego piosenki, przy których zawsze płakałam. Zwątpiłam w to, że jeszcze kiedyś go zobaczą, że coś mi zaśpiewa. W sumie to nie miało szans. Kiedyś blisko, a teraz pewnie w zupełnie innej części świata. Tak bardzo chciałam się wtulić w jego tors, poczuć jego bicie serca, zrównać swój oddech z jego oddechem. Niestety chyba za bardzo mi na tym zależy - nigdy nie dostawałam tego co chciałam. Nadchodziły moje 17 urodziny. Ze względu na to dostałam od rodziców laptopa i internet. Sprawdziłam które portale społecznościowe opłaca się zakładać. Na 1 miejscu był facebook, później gg a na 3 twitter. Wiele osób z zupełnie innych rejonów świata go posiada, więc jako pierwszego właśnie twittera sobie założyłam. Wypełniłam nade i już poznawałam ludzi. Było tak wiele osób z ikonką Justina na avatarze. Znowu w oczach stanęły mi łzy.. Sprawdziłam czy Justin też go ma. Miał ! Znalazłam sposób kontaktowania się z nim. Kliknęłam "obserwuj" i czekałam. Nie wiem na co, ale czekałam. Po jakimś czasie dostałam prywatną wiadomość.
Po jakimś czasie wyświetlił mi się tekst "Mag? Cieszę się, że tu jesteś. Stęskniłem się. Nadal jesteś w Stanford?". Wiadomość była od JUSTINA ! Dawno nikt nie mówił do mnie "Mag". Robił to tylko Justin. Był taki kochany.. Zaczęłam mu odpisywać "Jus. Hej ! Ja też się stęskniłam. Bardzo bym chciała się z Tobą spotkać. Chciałabym, żeby było tak jak kiedyś. Żebyśmy się wygłupiali, śmiali się ze wszystkiego co popadnie. Tak, jestem w Stanford i nie zamierzam się stąd ruszać dopóki Cię nie zobaczę. Błagam, przyjedź jak najszybciej. Proszę.." - wysłałam do Justina. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, ile ten chłopak dla mnie znaczy. Jak ja za nim cholernie tęsknię. Po raz kolejny zobaczyłam kopertę na moim twitterze. To Juss. Odpisał "Jutro daję ostatni koncert z trasy Believe w Berlinie. Po tym mam 4 miesiące wolnego. Całe 4 miesiące chcę spędzić z Tobą i spróbować to odpracować. Te całe 3 lata. Przyjadę do dziadków. O ile chcesz mnie jeszcze widzieć..".
-On zgrywa takiego głupka czy taki się zrobił przez te 3 lata? - pomyślałam. - Jasne, że chcę się z Tobą zobaczyć !
Odpisałam "Zgłupiałeś?! Jasne, że chcę się z Tobą zobaczyć. Śniłeś mi się przez 3 lata. Porozmawiamy jak przyjedziesz. Czekam. Pa =*". Jeny, ten człowiek nawet nie wie, że jest jedynym chłopakiem, którego tak bardzo teraz pragnę przy sobie. Po raz kolejny zobaczyłam kopertę na ekranie. Treść wiadomości to "Pa =** Dobranoc ♥". Faktycznie, była już 23. Powinnam już się kłaść spać. Justin też, bo zaśpi na koncert. Chciało mi się płakać. Nie wiem czy ze szczęścia, czy tak było mi smutno na myśl, że za 4 miesiące znowu go nie będzie. Nie chciałam tego, ale taki obowiązek sławnego Justina.
-Margaret, chodź przez chwile przestań o tym myśleć. Będziesz z nim przez 4 miesiące. - powiedziałam sama do siebie i poszłam do toalety. Wzięłam piżamę i czystą bieliznę. Gdy puściłam wodę, poczułam jak najmniejsza kropelka zmywa ze mnie cały stres i ból. Długo nie mogłam zasnąć przez Justina, ale w końcu musiałam. Usnęłam dopiero około 1 w nocy.

_________________________

Hejka :) Rozdział nie jest zbyt ciekawy. Jeśli chcecie, żebym was informowała o następnych rozdziałach piszcie swoje loginy do twittera. Albo po prostu śledźcie mój profil : @feraveto :))